Minął kolejny rok działalności gildii od czasu ostatnich postów. Mieliśmy ręce pełne roboty i przed sobą wiele wyzwań oraz pomysłów do realizacji.
Kampania gildyjna, szczególnie kampania dotycząca nowych dodatków w naszym wykonaniu to maraton przez wszystkie nowo dodane mapy, bez powtarzania kroków Dowódcy Paktu (postaci, którą każdy przeszedł story już raz). Wzięliśmy pod uwagę wszystkie najważniejsze aspekty Kintaju – duchy, gangi, purystów, klasztor Shing Jea, tętniące życiem porty prowincji Seitung, Kaineng – stolicę Kintaju, tajemniczy las Echovald i wszystko to zszyliśmy w jedną fabułę, która tak naprawdę trwa do tej pory. Gildia fabularnie zaczęła rok temu od roli „chłopców na posyłki” dla zarządcy wyspy 2 godziny drogi od Prowincji Seitung, a dziś cieszy się szacunkiem w Klasztorze Shing Jea oraz poważaniem we Wschodniej Komendzie Kaineng. Zyskała również sojuszników wszelkiej maści – spectera z rytualistycznymi zapędami, tengu szukającego wymagającego przeciwnika, młodziutką czeladniczkę aptekarstwa, przemytnika, profesor magii mesmerskiej i historii, szorstkiego żołnierza wojsk cesarskich, nawróconych na dobrą ścieżkę zbójów czy starych znajomych, których niektórzy mogli kojarzyć jeszcze z Centralnej Tyrii. Lecz po kolei.

Najpierw gildia zaczęła aklimatyzować się w nowym miejscu – mianowicie zaczęła z wysokiego C, chroniąc te miejsce przed atakiem nieumarłych z Orr i rozstawiając magiczne perły, których zadaniem było trzymanie pokrak z dala od Przystani, która od tego dnia miała się stać ich tymczasowym domem. Następna była nauka korzystania ze skiffów i przepędzenie nieumarłych z wód opodal ich wyspy. Podczas badania jaskini na głównej wyspie, gildia natknęła się na problem, którego nie mogła rozwiązać – do jaskini trafił niebezpieczny orriański artefakt, który był winny przyciągnięciu martwych na wyspę. Pewne sprawy należy zostawić ekspertom – gildia zdecydowała się na skorzystanie z pomocy Klasztou Shing Jea. Nie ma nic za darmo – szczególnie w Kintaju. Przeor w zamian za swoją pomoc i swoich ekspertów zlecił grupie odnalezienie innego artefaktu – skradzionego w przewrotny sposób z klasztoru kostura Mistrza Togo. Ich wspólniczką została historyczka klasztorna, z którą konsultowali swoje dalsze kroki. Grupa sprawdziła wszelkie podejrzane grupy – od Aetherbladów, przez przemytników i arystokratów, na purystach zakończywszy lecz ostatecznie spóźniła się ze sprawdzeniem ostatniej, najbardziej niepokojącej grupy – Mówców. Okazało się, że kostur był w rękach wyjątkowo ekstremistycznego odłamu, na którego czele stała osoba, która od samego początku była poza gronem podejrzanych – sama asystentka przeora klasztoru, Quian. Kobieta ta próbowała wykorzystać kostur do spętania ducha samego Mistrza Togo, niemniej nie powiodło jej się – zamiast tego granice między Mgłami, a Prowincją Seitung zatarły się i z niektórych miejsc zaczęły wychodzić istnienia, które nie powinny się nigdy znaleźć w świecie żywych. Grupa musiała podróżować przez pogrążone w chaosie Seitung i niszczyć przygotowane przez Mówców obeliski podtrzymujące aktualny stan rzeczy po nieudanym rytuale spętania. Udało im się dotrzeć do Quian, ale dotarli również do zagrożenia – spaczonego ducha z lokalnych legend, który nawiedzał okolice Zen Daijun. Grupa, nie widząc w Quian żadnego zagrożenia nawet przyjęła jej pomoc w walce z silnym przeciwnikiem. Ledwo jednak sytuacja zaczęła się wymykać spod kontroli, Quian umknęła, porzucając osłabiona gildię na pastwę losu… Niemniej, los wtedy się do nich uśmiechnął. Gildia otrzymała pomoc od samego Mistrza i zdołała wyjść z walki obronną ręką, zakańczając Duchowy Kryzys.
Po pomyślnym wypełnieniu zadania dla Klasztoru przez gildię, zarządca wyspy na której gildia aktualnie pomieszkiwała, polecił ich swoim wyżej postawionym znajomym z ministerstwa – okazało się, że towary z centralnej Tyrii dostarczane do Kaineng regularnie giną, więc rolą gildii było ustalenie kto jest za to odpowiedzialny – przydzielono im kwaterę w mieście, by nie tracili czasu na podróże i powroty. Niemniej ich podróż do Kaineng nie przebiegła jak z płatka – ledwo zajechali na miejsce i mieli przyjrzeć sią ładunkom świeżo przybyłego do portu statku, port został zaatakowany w kilku miejscach jednocześnie, a walkę otworzyło postrzelenie w głowę kintajskiego oficjela, który właśnie weryfikował ich przepustki. Napastnikiem okazała się grupa, której gildia wcześniej nie znała – banda, którą początkowo wzięli za Jadeitowe Bractwo. Grupa próbowała się bronić, ale ostatecznie musiała uciekać do swojej kwatery w najgorszej dzielnicy Kaineng na ukradzionych skiffach. Znów rozpoczęło się ich śledztwo i mozolne pięcie się po drabinie wpływów i znajomości – ze slumsów dotarli aż do Cobble Ward i Mrot Boru, a nawet zatrudniali się jako magazynierzy w porcie, byle tylko dowiedzieć się czegoś więcej dla sprawy. Bezowocnie. Ich wysiłki przerwała Noc Oczyszczenia, podczas której Puryści przeprowadzili zorganizowaną akcję w Cobble Ward i Grub Lane, w którym przebywała gildia – prawie zabili osobę, która ich u siebie gościła, a także porwali część członków gildii, dla zabawy bez broni porzucając ich w Starym Kaineng, wciąż pełnym nieumarłych. Te wydarzenia jednak o dziwo przybliżyły grupę do rozwiązania sprawy – jedna z ich sojuszniczek ze stolicy dała im cynk, kto skradł ich oręż i gdzie go przenieśli, w zamian za swoje informacje chcąc tylko ich pomocy w odbiciu po wszystkim swojej rodziny. I tak, krok po kroku gildia dowiedziała się więcej – za kradzieżami i przemytem stała nienazwana grupa pod wodzą niejakiego Wujka, który za gwarant współpracy swoich ludzi miał na każdego większe bądź mniejsze brudy, którymi mógłby złamać niejedno życie. Co więcej, poza przemytem organizacja parała się wprowadzaniem narkotyków i toksyn na rynek, do współpracy przy tym zmuszając aptekarzy i innych naukowców. Zadanie gildii, w porozumieniu ze Wschodnią Komendą zamieniło się z przerwania procederu kradzieży towarów na zniszczenie tej grupy bądź/i jej lidera. Grupie, dzięki współpracy z osobami z wewnątrz grupy udało się pokonać kilkoro współpracowników jeden po drugim, zanim lider organizacji zorientował się, kto sypie i komu. Po tym próbował zastraszyć gildię, lecz grupa skorzystała z ostatniej możliwej szansy, by wyjść z sytuacji zwycięską ręką – postawiła na plan nieznajomego, którego nigdy nie widzieli na oczy i przejęli pełną kontrolę nad placówką, którą w tym czasie odwiedzał lider organizacji. Jednej nocy rozwiązali wszystkie swoje problemy – i ocalili swoją sojuszniczkę – wtykę, spełniając przy okazji jej marzenie o ponownym połączeniu się z rodziną.
Po tym intensywnym czasie przyszedł czas na inne eventy i nieco luzu. Nasz roleplayowy discord żyje – nowinki są publikowane dość często, a do tego każda z postaci, nawet jak gracz nie ma za bardzo czasu pojawiać się na sesjach pisanych w grze, może wziąć udział w innych zadaniach na terenie Przystani. Postacie naszych graczy zaczęły rozwijać swoje interesy i biznesy w siedzibie, głównie za pomocą pbf (na discordzie), niektórzy zaczęli prowadzić inne kampanie.
Dalsze rozdziały fabuły gildyjnej wciąż przed nami – mimo, że minął rok od rozpoczęcia wydarzeń dodatku, Void wciąż nie jest dla naszych postaci fabularnie znanym zagrożeniem, a wydarzenia na Dragonsend nie miały jeszcze miejsca – Rada nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa w kwestii fabuły gildyjnej. W lutym ładowaliśmy akumulatory, a już w tym miesiącu znów ruszamy z kopyta.
Nie tylko samym RP gildia RP żyje – aż dziwnie to brzmi. Wciąż nie zaniedbujemy innych trybów rozgrywki. Najbardziej budującym nasze relacje i więzi trybem okazały się być… rajdy. Motywowani jedną z najważniejszych dla gracza roleplay rzeczą – możliwością zmieniania swojego transmoga (wyglądu ubrań) za darmo, bez wykorzystywania transmutation charge’ów – rozpoczęliśmy naszą podróż do Legendarnych Pancerzy z rajdów. Część naszych członków stworzyła swój pierwszy legendarny pancerz tylko w oparciu o rajdy z gildią. W lutym b.r. kilku nowszych członków również zachciało swojego „lege” i wróciliśmy do rajdów ze zdwojoną siłą oraz werwą.
O tym wszystkim opowiemy więcej w innych postach.
Opowiemy – ponieważ nasza redakcja się powiększyła! Postanowiliśmy spróbować pisać artykuły na naszej stronie-wizytówce częściej, więcej i z mniejszymi przerwami niż to było wcześniej i nie tylko na tematy związane z podsumowaniami. Mamy redaktorów, tłumaczy i korektorów, a także pomysłodawców. Plany i pomysły są, trzymajcie z nami kciuki za ich pomyślną realizację.
0 komentarzy